Historia lubi się powtarzać: Arka zagra z Lublinie o Puchar Polski

Po 42 latach Arkowcy ponownie zagrają w Lublinie w finale Pucharu Polski. To trzeci finał gdyńskiej drużyny w ciągu 5 edycji tych zawodów.

Kiedy 9 maja 1979 roku na stadionie MOSiR w Lublinie w 59 minucie z rzutu karnego wynik meczu między Wisłą Kraków a Arką Gdynia na 1:2 ustalił Tadeusz Krystyniak, cała Gdynia cieszyła się, wywieszając żółto-niebieskie barwy, a zdobywcy Pucharu Polski dumnie wrócili do miasta z morza i marzeń. Przypomnijmy, że jako pierwsi bramkę strzelili zawodnicy Białej Gwiazdy, którzy po rzucie karnym wykonanym w 16 minucie przez Kazimierza Kmiecika cieszyli się z prowadzenia. Wyrównanie gdynianom dał w 50 minucie Janusz Kupcewicz, by 9 minut później wynik został przypieczętowany na 2:1 przez wspomnianego wcześniej Krystyniaka.

Nagranie spotkania z 1979 roku wywołuje wielkie emocje mimo upływu lat

Gdynia na kolejne trofeum czekała aż 38 lat, kiedy to skazywana na pożarcie przez poznańską lokomotywę, czyli Kolejorza, po dogrywce zwyciężyła 2:1. Wynik otworzył Rafał Siemaszko w 107 minucie, a 5 minut później gola zdobył Luka Zarandia. Bramkę dla poznaniaków zdobył tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego w 119 minucie Łukasz Trałka. W ten sposób Puchar Polski przez Stadion Narodowy w Warszawie trafił nad morze.

Do historii przejdzie trafienie, jakie Luka Zarandia zdobył dla żółto-niebieskich w finale w 2017 roku

Rok później znów było blisko. Żółto-niebieska maszyna dojechała do finału w Warszawie, jednak uległa tam Legii. Do siatki trafiali  Jarosław Niezgoda w 12 min., Cafú w 29 min. Honorowe trafienie w 9 min. doliczonego czasu gry Dawid Sołdecki.

Czy historia zatoczy koło i trofeum zdobyte po raz pierwszy przez Arkowców w 1979 roku właśnie w Lublinie wróci po raz trzeci do Gdyni?

Mamy nadzieję, że tak, gdyż właśnie na miejskim stadionie piłkarskim Arena Lublin w najbliższą niedzielę 2 maja, o godz. 16.00, sędzia Paweł Gil da znak do rozpoczęcia pucharowego starcia. Arkowcy są na wznoszącej formie i w ostatnich meczach udowodnili, że potrafią walczyć do końca i doskonale radzić sobie z presją przeciwnika i otoczenia. Pokazali to w ostatnim ligowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec, kiedy rzut karny i dobitkę obronił Daniel Kajzer, a wynik spotkania na 3:2 dla gdynian ustalił, zdobywając bramkę z 50 metrów, Adam Deja.

Zwycięży albo pierwszy raz w historii Raków Częstochowa, albo trzeci raz gdyńska Arka.