Portugalska dominacja #wGdyni
Magia Narodowego Stadionu Rugby nie pomogła reprezentacji Polski w starciu z faworyzowaną Portugalią. Podopieczni Christiana Hitta przegrali 3:65 (3:29), nawiązując walkę z rywalami jedynie na początku spotkania. Honorowe przyłożenie dla biało-czerwonych zdobył Wojciech Piotrowicz. Na trybuach zasiadło blisko dwa tysiące widzów.
Awans po 25 latach do Rugby Europe Championship przyjęto z wielką radością. Biało-czerwoni przypieczętowali go #wGdyni, pokonując przekonująco Litwę 43:10. Weryfikacja możliwości Polaków w starciach z najlepszymi w Europie przyszła bardzo szybko. Porażkę w premierowym starciu w Bukareszcie z finalistą tegorocznego Pucharu Świata Rumunią 27:67 (10:38) przyjęto ze zrozumieniem, a kibice ostrzyli sobie zęby na domowe mecze na Narodowym Stadionie Rugby.
Blisko dwa tysiące kibiców zasiadło na trybunach, gdy w sobotę 11 lutego podopieczni Christiana Hitta mierzyli się z Portugalią. W wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla rugbysty Arki Gdynia Dominika Mohyłły, a na ławce rezerwowych zasiadł jego klubowy kolega Dawid Banaszek.
Po cichu można było liczyć na powtórkę sprzed pięciu lat, kiedy biało-czerwoni w Łodzi postawili się faworyzowanym rywalom, przegrywając minimalnie 25:27. Tym razem gospodarze od początku dali się zdominować wyżej notowanym Portugalczykom, którzy szybko objęli prowadzenie 7:0. Polacy, co prawda, szybko odpowiedzieli skutecznie egzekwowanym rzutem karnym Wojciecha Piotrowicza, ale były to ostatnie tego dnia punkty dla biało-czerwonych.
Goście konsekwentnie budowali przewagę, bezlitośnie wykorzystując błędy Polaków. Wynik rozstrzygnął się do przerwy, a drugie 40 minut było już popisem przyjezdnych, którzy nie pozwolili biało-czerwonym na zdobycie choćby jednego punktu.
Kolejne spotkanie Polacy rozegrają z Belgią 18 lutego na Narodowym Stadionie Rugby o godzinie 21:15. Bilety kosztują 30 zł i 15 zł - odpowiednio normalne i ulgowe.