Zajączki Gdyńskiego Biegu Niepodległości z Decathlon

Aktualności

Tempo podczas Gdyńskiego Biegu Niepodległości z Decathlon pomogą kontrolować pacemakerzy. Do każdej strefy zostało przydzielonych dwóch. Czas, by poznać ich bliżej!

Dzięki zajączkom możecie być pewni, że czas, który chcecie uzyskać, zostanie osiągnięty. Trzymanie ich tempa w poszczególnych strefach do tego właśnie Was doprowadzi.

GDYŃSKI BIEG NIEPODLEGŁOŚCI Z DECATHLON

40' - Szymon Chojnacki, Adam Zielecki

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Szymon: Nie myślę o 9. kilometrze, bo zabieram ze sobą kubek kawy i przez cały bieg popijam, jeśli tylko mam na nią ochotę. A jeśli Ty też będziesz chciał(a) – mogę poczęstować!

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Szymon: Jeśli grupa będzie chciała biec dalej, pobiegniemy wspólnie. Jestem gotowy nawet na maraton!

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Szymon: Mój GPS bierze pod uwagę różne sytuacje – brak sygnału, brak biegaczy… ale braku silnej woli nigdy! Jestem zwarty i gotowy, by doprowadzić Was do mety od początku do końca!

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Adam: Oczywiście! W bidonie mam zawsze podwójne espresso.

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Adam: Włączę „tryb wycieczkowy” – tempo spacerowe, komentarz przewodnika i przystanki na selfie.

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Adam: Mój GPS ma aktualizację „Motywacja 2.0” – pokazuje nie tylko dystans, ale i poziom determinacji w procentach!

45’ – Andrzej Cejrowski, Marcin Kulczyk

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Andrzej: Plan B? Nie ma. Jak jest kryzys, to znaczy, że idzie dobrze. Po prostu przestaję myśleć, zaczynam oddychać i liczę słupki do mety. Kawa? To nagroda, nie wymówka.

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Andrzej: Powiem: „Spoko, biegnijcie. Ja już mam cardio odhaczone.”

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Andrzej: Mój GPS wie, że po 7. kilometrze to już nie bieganie, tylko walka z głową. Dane z satelity mogą się mylić, ale jak zobaczę metę – zawsze znajdę w sobie dodatkowe 10 sekund!

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Marcin: Oczywiście! Plan B to espresso w myślach i turbo w nogach. Bo na 9. kilometrze kawa jest już tylko nagrodą za to, że nie odpuściłem wcześniej. A jeśli ktoś naprawdę marzy o latte – po mecie stawiam mentalną filiżankę każdemu z grupy!

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Marcin: Zapytam, czy mają prowiant i namiot, bo chyba szykują się na ultra!

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Marcin: Mój GPS działa tylko na twardych danych, ale gdy zobaczy metę, sam przyspiesza – chyba ma wbudowany czujnik dumy!

50’ – Paweł Szulwach, Ewa Kulczyk

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Paweł: Planu B nie posiadam, kryzysu nie przewiduję, innych grzechów nie pamiętam.

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Paweł: Krzyknę: „Powodzenia! Ja nie biegnę, mam umowę na 10 km.”

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Paweł: Siła woli zawsze mile widziana – z twardymi danymi z satelity poprowadzi nas prosto do mety!

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Ewa: Plan B? Nie ma planu B. Jest tylko plan Z – zagryź zęby i za… do mety!  W końcu to tylko 10 km – nawet nie zdążę się porządnie zmęczyć.

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Ewa: Nie ma problemu! W końcu ultras nie kończy biegu – on tylko zmienia trasę.

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Ewa: Mój GPS łapie tylko jedną satelitę – tę z napisem „Dawaj, jeszcze kawałek!”. Resztę trasy prowadzi siła woli i zapach medalu.

55’ – Krzysiek Czarnowski, Artur Michalski

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Krzysiek: Kryzys? Każdy powód, by podkręcić tempo w walce o rekord, jest dobry! Pamiętaj – przed Tobą tylko jeden kilometr!

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Krzysiek: Robimy drugą pętlę! Utrzymując dotychczasowe tempo, spokojnie zmieścimy się w limicie czasu.

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Krzysiek: Mój GPS to gotowość do walki, pewność siebie i strategia na bieg.

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Artur: Mam plan B, C i D – ale żaden nie zakłada zejścia z trasy. Kawa poczeka, grupa nie!

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Artur: Wtedy zmieniam balon na koszulkę przewodnika turystycznego – Gdynia w listopadzie też jest piękna!

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Artur: Mój GPS kalibruje się na entuzjazm grupy – im więcej uśmiechów i hałasu, tym lepsze tempo!

60’ – Marek Hudzik, Maciek Zawadzki

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Marek: Plan B? Jasne! Skręcam w stronę najbliższej kawiarni i zamieniam bieg na „espresso run”. Kubek w dłoń, kofeina w żyły – i meta niech się pilnuje!

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Marek: Co zrobię? Zrobię zdjęcie! Niech ktoś dokumentuje ten obłęd. Uśmiechnę się, machnę ręką i powiem: „Biegnijcie, biegnijcie! A ja skręcam w kierunku ekspresu – bo każdy kilometr po 10. to już trasa po cappuccino!”

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Marek: Mój GPS niby działa na satelitach, ale jak przychodzi kryzys, to sygnał z „siły woli” ma najlepszy zasięg! GPS pokazuje trasę, a siła woli – drogę do kawiarni. Zgadnij, którego sygnału słucham częściej?

GCS: Czy masz plan B na 9. kilometrze, gdy kryzys zmusi do sprintu po kawę zamiast do mety?
Maciek: Żaden kryzys nie zmusi do sprintu – tylko ja!  Dobrze poprowadzony bieg to ten z lekkim zapasem na mocny finisz. A kawę wypijemy już za linią mety – z medalem na szyi i życiówką na Stravie.

GCS: Gdy skończy się trasa, a grupa będzie chciała biec dalej – co zrobisz?
Maciek: Nie ma problemu! W lewo za stadionem, potem na parkingu w prawo – i przez Polankę Witomińską wbiegniemy w moje ulubione Lasy Chylońskie. Tam możemy się „zgubić” na długie kilometry. Pamiętajcie tylko o dobrych butach – asfaltowe mogą się nie sprawdzić!

GCS: Czy Twój GPS bierze pod uwagę „siłę woli”, czy tylko twarde dane z satelity?
Maciek: Mój GPS poza uderzeniami serca mierzy też zaangażowanie serducha – i to zbiorczo, całej grupy!  60 minut to magiczna granica i marzenie wielu początkujących biegaczy. Żeby marzenie smakowało, trzeba się trochę zmęczyć – połączyć możliwości ciała z siłą woli. Formy do startu Ci nie zrobię, ale na motywację podczas biegu możesz liczyć!